Kruchość skrzydeł - Karen Foxlee
"Istnieje wiele różnych sposobów śpiewania. Można śpiewać w celu zapewnienia sobie towarzystwa, które jest trochę jak rozmowa z samym sobą, tyle że przy akompaniamencie muzyki. Innym sposobem jest śpiewanie na scenie, które uszczęśliwia ludzi, ale wymaga długich przygotowań i sprawia, że pocą się dłonie. Jest też śpiewanie spontaniczne, zdarza się bez ostrzeżenia, piosenki pojawiają się w nas i nie można już nic zrobić, jak tylko zacząć je śpiewać."
Parę dni temu otrzymałam do wglądu wspaniałą książkę autorstwa Karen Foxlee i choć tytuł przywodził mi na myśl tylko i wyłącznie ptaki, kojarzące się jedynie z nudną historią dziewczynki, kochającej latające zwierzątka, tak opis zdawał się kompletnie przeczyć moim pierwotnym domysłom. Intrygowała mnie historia małej Jennifer na tyle, że niezwłocznie po otrzymaniu książki rozpoczęłam jej lekturę. Nie mogę powiedzieć, że była to książka nudna, wręcz przeciwnie, jednak nie mogę też spokojnie stwierdzić, że była ciekawa, ponieważ jedyny przymiotnik, który przychodzi mi na myśl w związku z tą książką to "trudna". "Kruchość skrzydeł" od początku wymagała ode mnie skupienia, więc nie mogę powiedzieć, że była tak ciekawa, że pochłaniałam stronę za stroną. Nie.
"Kruchość skrzydeł" była nad wyraz wymagającą lekturą. Od pierwszych stron uczyła mnie cierpliwości i wytrwałości w postanowieniu, że ją przeczytam. Mimo barwnych opisów i kwiecistego języka nie była łatwa w zrozumieniu. Stało się tak zapewne ze względu na złożoną fabułę, która została przedstawiona przez autorkę w dość chaotyczny sposób, który moim zdaniem był tu niezbędny. Nie ukrywam, że zdarzało mi się gubić w treści i zatrzymywać, by zrozumieć sens przeczytanej sceny czy zdania. Był to jednak zabieg niezbędny do zobrazowania czytelnikowi skomplikowanego procesu myślowego Jennifer, która szukała przyczyn zniknięcia swojego głosu pośród wydarzeń, które miały miejsce w jej życiu i próbowała rozwikłać tajemnicze okoliczności śmierci swojej siostry, przeplatając wspomnienia z teraźniejszym bytem i detektywistycznym wręcz szukaniem i sklejaniem siebie od nowa.
W książce Foxlee możemy poznać niezwykłą wizję rodziny, jako organizmu tworzonego przez jednostki kompletnie od siebie różne, kryjące swoje własne tajemnice, które pomimo wspólnego funkcjonowania są dla siebie obce. Nie ufają sobie na tyle, by okazywać sobie pełną szczerość i razem walczyć z gnębiącymi ich problemami. Wszystko po kolei zaczyna się sypać w rodzinie Day'ów, gdy Beth (starsza siostra Jennifer) zaczyna sprawiać kłopoty.
Jrnnifer widzi wyjątkowość siostry i o ile w jej wspomnieniach nie brakuje pewnych opisów zazdrości i złości na siostrę, tak po śmierci Beth, Jennifer bardzo rozpacza, a jest to pokazane w książce bardzo nietypowo. Nie chcę Wam teraz spoilerować i wszystkiego opowiadać czy tłumaczyć, bo po prostu za długo by się z tym zeszło.
Tę powieść musicie przeczytać. Jennifer mimo młodego wieku otworzy przed Wami świat ptaków, wzbogacając Waszą wiedzę o cenne nazwy jej ulubionych gatunków. Jej historia w stu procentach wstrząśnie Wami do reszty i sprawi, że zastanowicie się nad sobą i swoim życiem. Nie przejdziecie obok tej powieści obojętnie już nigdy więcej.
Osobiście, nie przestanę polecać jej moim znajomym. Myślę, że jest to powieść idealna dla każdego, kto kiedykolwiek miał jakiekolwiek tajemnice i sekrety przed najbliższymi i nadmiar stresu wywołanego tym faktem go przytłaczał. Na pewno zrozumie w trakcie lektury, że postępuje źle i zawsze lepiej powiedzieć prawdę, bo ona wyzwala od męki.
Ponadto musicie poznać Jennifer, ponieważ jest to drobna, mała postać, która we wspaniały, wręcz dorosły sposób opowiada nam wstrząsającą historię swojego życia PRZED śmiercią siostry i PO tymże wydarzeniu. Główna bohaterka jest nietypową postacią i nigdy nie przestanę podziwiać Karen Foxlee za umiejętność stworzenia tak walecznej i mądrej dziewczynki, która rozumie świat na swój sposób, ale ma w tym więcej racji niż niejeden dorosły.
Plusem książki jest również oprawa graficzna, która na pierwszy rzut oka wydaje się zawiła i niezrozumiała. Front książki od razu wskazał mi treść powieści, a mam tu na myśli określenie, że będzie to lektura kontemplacyjna i wartościowa. Jasny błękit kojarzy mi się ze sferą ludzkiej jaźni, nie wiedzieć czemu właściwie, jednak uważam, że okładka całkowicie pasuje do wnętrza książki i nie musiałaby przedstawiać nic konkretnego, by mi się spodobała. Wydawnictwo jednak jak widać zadbało o każdy szczegół wykonania "Kruchości skrzydeł", począwszy od dobrania przyjemnej dla oka czcionki, po finezyjną, artystyczną oprawę. Cieszę się, że możemy w Polsce pochwalić się takimi powieściami, dobrze przetłumaczonymi, które ujmują czytelnika każdym aspektem. Nawet wykonaniem.
" - Co było potem, po jeziorze? - spytała przyciszonym głosem Angela.
- Nic. - odpowiedziałam.
Angela uniosła brwi.
A zarazem wszystko."
"Kruchość skrzydeł" jest dla mnie fenomenem, mimo iż językowo jest to książka prosta i przyjemnie skonstruowana. Prawdziwe jest jednak stwierdzenie, że najczęściej wspaniałe dzieła są pisane językiem pospolitym, zrozumiałym dla każdego czytelnika bez względu na status społeczny, wykształcenie i obycie w świecie. Ta niepozorna książka, licząca sobie trzysta stron, już zawsze będzie dla mnie czymś więcej niż książką, będzie zgłębieniem istoty ludzkiej duszy. Zmieniła ona mój pogląd na świat i przypomniała o tym, że na świecie istnieją jeszcze książki na miarę "Małego księcia", które jak to zwykłam nazywać "wstrzymują Słońce, ruszają Ziemię", czyli najprościej definiując, opisują odpowiedni temat, w odpowiedni sposób i w pełni trafiają do ludzkiej świadomości, zmuszając czytelnika do wzmożonego myślenia o swoim życiu i człowieczeństwie. Karen Foxlee nie bez powodu została uhonorowana tak wieloma nagrodami za tę powieść. Nie bez przyczyny, uwierzcie!
Dla mnie pozycja obowiązkowa dla każdego! Czytajcie!
"Twoja tajemnica rośnie, aż w końcu czujesz, że jest wszystkim, z czego się składasz, oprócz skóry, która ją pokrywa, cienkiej skóry, łatwo pękającej, dojrzałej"
Za egzemplarz recenzencki najgorętsze podziękowania składam na ręce wydawnictwa Dobra Literatura. Jesteście wspaniali!
Moja recenzja na bookhunter.pl: KLIK