The perfect game. Rozgrywka - J. Sterling
Nie ukrywam, że "Rozgrywka" początkowo wydawała mi się niesłychanie przewidywalną książką. Ostrzegam, nie martwcie się na zapas, ponieważ takie odczucie towarzyszyło mi przy pierwszych dwóch, trzech rozdziałach, kiedy dopiero co wdrażałam się w akcję powieści. Zdecydowanie było ono mylne, ale powoli wychodząc z książkowego kaca, którego dostarczyła mi książka, śmiem twierdzić, że może całe to "stereotypowe" tworzenie fabuły i bohaterów było specjalnie zastosowaną przez autorkę zmyłką czytelnika (co wiązałoby się w sumie z baseball, który jest ważnym elementem fabuły), jednak możliwe, że to tylko i wyłącznie moja nadinterpretacja, która wynika z mojego silnego zżycia z "Rozgrywką".
Przede wszystkim w odpowiedzi na poprzedni akapit wyjaśnię, że powieść J. Sterling jest nietuzinkowa mimo, że zaczyna się jak tysiąc innych historii miłosnych. Kończy się w sposób, który (aż prosi się o kontynuację) cieszy czytelnika jak świeża, pachnąca książka na półce otrzymana w prezencie czy też roczny darmowy bon na wszystkie książki z ulubionego wydawnictwa. Zdecydowanie tak, to tak wielki rodzaj ekscytacji, wierzcie mi!
Och. Dobra, biorę się za to porządnie, bo w tym tempie i z takimi argumentami dużo nie przekażę, a już na pewno Was nie przekonam do lektury mojej ulubionej młodzieżówki EVER!
Całe moje życie marzyłam o tym, by ktoś napisał dla mnie podobną historię. Jako nastolatka zawsze marzyłam, że spotka mnie miłość rodem z amerykańskiego filmu czy serialu. Niestety w naszym kraju jakoś nie bardzo leci z baseballem, footballem amerykańskim czy podobnymi, więc oficjalnie moim chłopakiem jest zdolny piłkarz i gitarzysta w jednym. Nie mogłam trafić lepiej. Natomiast Cass trafiła na baseballistę. Niekoniecznie przyjemnego, cieszącego się niezbyt dobrą opinią chłopaka, który początkowo ją zaintrygował. Niestety ładna buzia okazała się tylko maską, która służyła mu jako wabik na kobiety. Pierwsze pozytywne wrażenie szybko minęło, a Cassie w dystansem podchodziła do każdej jednej interakcji z Jackiem. Na każdym kroku przekonywała się o jego prostackiej, łajdackiej naturze, którą bez skrupułów okazywał wśród innych ludzi.
Przy okazji tej części opowieści dodam, że Cassie nie należała do łatwych w obejściu dziewczyn. J. Sterling naszkicowała ją na kartach powieści nad wyraz szczegółowo, usposabiając Cassie w silny charakter i cięte riposty, których serdecznie jej zazdroszczę (to mistrzyni gry słownej). Mogę Wam obiecać, że nie będziecie się przy niej nudzić, ponieważ ta bohaterka serwuje nam przyjemną dawkę żartu, który jest wyjątkowo zrozumiały i przystępny (a przynajmniej dla mnie taki właśnie był). Cieszę się niezmiernie, ponieważ wreszcie stanęłam twarzą w twarz ze zdecydowaną kobietą. To nie Bella, która wahała się między Edwardem a Jacobem, ani nie miękka istota, która nie wie, co ze sobą począć, gdy życie da jej w kość. Cassie jest dziewczyną, która wie, czego chce i mimo, że wiele osób może mi zarzucić kłamstwo, sądząc po jej sytuacjach z Joeyem, to stwierdzam, że jest ona osobą stałą w uczuciach i wierną, która od początku podświadomie wiedziała, że nic poważnego nie połączy ją z przypadkowym kolegą z pracy, który rozpowszechnionym już w literaturze zabiegiem swoją nadmierną wręcz chęcią pomocy chce zdobyć jej serce. Dziewczyna nie walczy z potworami, trudami życia, tylko z uprzedzeniami, zatruwającymi jej życie. Trzeba przyznać, że to właśnie one są przyczyną nieporozumień między nią a Jackiem Carterem.
Jak możecie mniemać na podstawie mojego wymownego i nieco przydługiego wtrącenia, drogi Jacka i Cassie w pewnym momencie książki się splatają, jednak ten slot nie przynosi tej dwójce bohaterów nic lepszego oprócz rozczarowań, ran i nieustających łez. Pomimo tego, ich relacja utrwala się w każdym z nich w postaci uczucia. Czy ono przetrwa? Dowiecie się czytając "Rozgrywkę", więc tutaj moja narracja spoilerująca nieco treść książki dobiega końca.
Myślę, że ważnym aspektem książki jest fakt, że młodzi bohaterowie, stojący dopiero co u progu dorosłego życia, muszą podejmować decyzje, które zmuszają ich do rezygnacji z niektórych swoich marzeń i zmiany priorytetów, które do tej pory zdawały się budować całe ich życie. Obydwoje uczą się dużo na podstawie wybryków kapryśnego losu, który - nie da się ukryć - nie jest dla nich zbyt łaskawy. Oswojenie się ze zmiennością sytuacji, emocji i uczuć nie przychodzi im łatwo, ale podkreśla to jedynie wrażliwość i człowieczeństwo każdej z postaci. Uważam, biorąc pod uwagę moje niespełna dziewiętnastoletnie życie, że to jest ważna książka dla młodzieży. Początkowo każdy może uznać, że nie znajdzie w niej nic, oprócz sztampowej, naiwnej historii, jednak… nic bardziej mylnego. Sama stoję przed ważnymi decyzjami i czasem będę musiała liczyć się z konsekwencjami moich czynów i znosić je, a ta książka pomoże mi zachować nadzieję, że wszystko się jakoś ułoży, a po deszczu przyjdzie słońce.
Może uznacie, że miłość Jacka i Cass to lekka bajeczka, ale tak nie jest. Owszem, chętnie porównam całą tę historię do disneyowskiej opowieści o Pięknej i Bestii (uwspółcześnionej nieco), która jednak od dawien dawna uczy tolerancji, oraz tego, że nie warto oceniać człowieka z góry, czy to po wyglądzie czy po plotkach, które na jego temat rozpowiadają inni ludzie. Żeby kogokolwiek oceniać należy poznać daną osobę, bo przez przypadek, niefortunny osąd możecie zdyskwalifikować waszą bratnią duszę, która chowa się pod maską innej osoby i którą Wasza dobroć może w magiczny sposób otworzyć. Bezkrytycznie znajdziecie taką właśnie wiedzę w "Rozgrywce", a ponadto prototyp pięknej przyjaźni, która jest w stanie przetrwać wszystko. Wśród stron powieści znajdziecie gwałtowne pocałunki, pełne pożądania i miłość niepewną, choć twardszą niż skała. Wszystkie sceny opisane Wam zostaną w przejrzysty sposób, ułatwiający czerpanie przyjemności z lektury i całkowite pojęcie ogromu miłości, zamkniętego na niespełna trzystu stronach emocjonalnego rollercostera autorstwa J. Sterling.
Więc nie czekajcie dłużej, otwórzcie książkę!
Miłej lektury! <3
"Moje serce należy do Ciebie. I nie proszę, abyś mi je zwróciła, nawet jeśli już go nie chcesz.
(…)
Z miłością,
Jack"